Jakiś czas temu, kiedy Magdalena pożywiała się błonnikiem wpadłem na pewien pomysł. Chwyciłem kilka kawałków tego suchego pożywienia i zastanowiłem się cóż mógłbym z tego zrobić. Wyobraźnia podpowiedziała mi, że mogę użyć błonnika do zbudowania umocnień, coś jakby okopy. Nie marnując czasu, złapałem za całe pudełko i.... zapraszam do tematu.
1. Jako bazę pod okopy wykorzystałem tekturę (nie pamiętam ile mm) modelarską, którą pociąłem w odpowiednie części aby wykonać linię umocnień/okopów.
2. W tym samym czasie zrobiłem sobie lekką kolację z banana, serka homogenizowanego, nutelli i błonnika.
3. Wyciąłem kawałki z płytki polistyrenowej. Następnie do płytki dolepiałem odpowiedniego kształtu błonnik. Do klejenia posłużył mi wikol. Na pierwsza warstwę nałożyłem drugą warstwę błonnika i trzecią warstwę błonnika... i zasmażka, i rurociąg z kremem. Dlaczego płytka polistyrenowa? Wiadomo, że wikol jest na bazie wody, więc będzie nam ściągał i deformował. Płytka jest elastyczna, więc zawsze można ją powyginać. Kiedy już zbudowałem trzy warstwy pozwoliłem aby wikol wysechł i stwardniał. W ten sposób otrzymałem solidnie twardy materiał i nie bałem się, że go uszkodzę. Następnie nałożyłem elementy okopu na wycięty wcześniej karton i przylepiłem na super klej. Inne części przylepiałem na płyty CD aby zapobiegały odkształcaniu się przy wikolowaniu. Niebawem wrzuca więcej zdjęć, tylko znajdę te wszystkie części... mam spory bałagan przez remont.
Tu robiłem trochę inaczej. Od razu na tekturę nałożyłem błonnik i zachlapałem wikolem, niestety kartonik powyginał się, i musiałem prostować makietę łamiąc ją w kilku miejscach. |
4. Dodatkowo błonnik został wzmocniony kawałkami deski ze skrzynki spod warzywniaka. Deski te oczywiście miały być jak to w okopach wspornikiem, przed osuwaniem się ziemi.
5. Tak powstały trzy warstwy. Wysokość mierzona do skali 20mm.
6. Następnie zastosowałem zaprawkę, czyli piasek zmieszany z wikolem aby nadać odpowiedni wygląd, coś jakby od dawien dawna nie naprawiane umocnienia. Ta część okopu została pomalowana akrylem czarnym. Kolejne warstwy farb, to brązowe z domieszką białej, aby pomalutku rozjaśniać.
7. Po wykonaniu tych prac otrzymałem coś takiego, sami oceńcie:
Ciąg dalszy nastąpi...
No i się zdziwiłam, zaglądając do szafki w poszukiwaniu wypełnionego po brzegi błonnikiem. Wiaderka nie ma.
OdpowiedzUsuń-Sławku, widziałeś mój błonnik?
-Tak Kochanie, widziałem.
-Gdzie?
-U mnie na stole leży.
-Nie widzę.
-A no popatrz! I tak patrzę aż do dziś czasu;)
Świetna praca! Tak świetna, że Ci daruję :D:D:D
Nie jedz moich okopów ^^
UsuńHaha! I w końcu kobieta przekonała Cię do zdrowej żywności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Doman
Sławku respect za kulinarne okopy:)))). Pomysł z błonnikiem nowatorski i genialny. Jak tylko będę miał chwilę czasu postaram się stworzyć swoje umocnienia bazując na twoim pomyśle.:)
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń