piątek, 8 lutego 2013

Malowanie czołgu T70 - mój malutki poradnik

Ot taki sobie byle jaki poradnik z beznadziejnymi zdjęciami z zerowym zachowaniem profesjonalizmu. Fotki są czysto spontaniczne. Jeśli ten poradnik pomoże Wam przy malowaniu modeli, będzie mi miło, chociaż nie będę o tym wiedział ;). Poradnik dotyczy malowania czołgów T70 z Plastic Soldier, jednak spokojnie można stosować zaprezentowane prze mnie techniki przy malowaniu wszelakiego rodzaju pojazdów. Zapraszam do tutoriala..




Jak wiadomo, przed malowaniem należy umyć modele w wodzie z mydłem lub patyczkami z watą do ucha przemyć spirytusem. Dobrze jest też sobie przygotować jakiś materiał pomocniczy w formie zdjęć z googla danego modelu i posiłkować się własną fantazją, ponieważ to ona nadaje naszym modelom niepowtarzalnego wyglądu i odzwierciedla Nas Samych.

Kolejnym krokiem jest położenie podkładu na modele. W tym przypadku użyłem produktu Army Painter Leather Brown. Dlaczego właśnie ten produkt? A to dlatego, że: 1) podkłady AP są o tyle ciekawe, że wżerają się w plastik i należycie trzymają powierzchni. 2) Kiedy pojawi się odprysk, otrzymamy za darmo imitację rdzy. 3) Przy klejeniu klejem Tamiya i delikatnym przytarciu miejsca gdzie jest klej, otrzymamy ciekawe otarcie. Co prezentuje zdjęcie poniżej:

Efekty rdzy/otarcia: na masce, błotnik, lampa, drzwi, dach.

Do malowania pojazdów LWP/Sowietów używam farby Vallejo Russian Uniform WWII 70.924. Oczywiście może być to dowolna kremowa zielona farba. Nie używam aerografu bo: 1) Nie mam. 2) Otrzymuje ciekawą strukturę po nakładaniu farby pędzlem, czyli nie jest idealnie gładka, a lekko chropowata i nierówna, co daje świetne efekty na sam koniec. Może i faktycznie aerograf przyśpiesza malowanie ale przy modelach 1/72 aero nie jest wymagane.

Wygląda jak kawałek słonia, ale jest to plastelina z moimi odciskami. Posłuży mi do mocowania pojazdów na czas malowania.

Gąsienice czołgów zazwyczaj były czarne ale niekoniecznie. W przypadku T70 były czarne, więc takie będę, bynajmniej na początek. Później ulegną przebarwieniom. Dwa modele na bokach otrzymały czarną farbą na gąsienice i koła. Model w środku został potraktowany washem Black Shade Vallejo.

Model po lewej malowany washem Vallejo Black Shade. Ten wash jest z natury ciemny i dobrze kryjący, więc zasmoli nam pokryte elementy. Model po prawej malowany czarną farbą Vallejo. W efekcie końcowym otrzymamy podobny wygląd.

Oczywiście nie można zapomnieć o poprawkach, czyli tam gdzie wyjechaliśmy czarnym poprawiamy zielonym i na odwrót.

A tu nie trzeba nic poprawiać. Washować dół pojazdu będę jeszcze później.

Kiedy modele są już bazowo przygotowane, można przejść do efektów specjalnych. Jeden z modeli otrzyma rdzę i rdzawe zacieki. Do tego celu posłużyła mi farba z GW Scorched Brown, którą rozwodniłem z wodą. Farbę kładziemy tam gdzie chcemy ale lepiej jest kłaść ją tam, gdzie rdza lubi się pojawiać sama z siebie, niczym dziura w skarpecie albo w gaciach.
Podobne zastosowanie.

Kolejny model będzie zachlapany jasnym błotem. Do tego posłużyła mi farba w kolorze skóry. Użyłem Elf Skintone Vallejo. Farba musi być bardzo rozwodniona. Szczotkę moczymy w farbie i pocieramy delikatnie po włosiu w kierunku modelu.

Trzeci model otrzymał dziury po kulach i nic więcej.

Tak przygotowane modele przechodzą do kolejnego etapu malowania.

Orzełki LWP malowałem z tyłu T-70 z uwagi że na wale przy lufie jest zbyt mało miejsce, a raczej w ogóle go tam nie ma.

T-70 miały też numery umieszczane na przedniej płycie pancerza. Mi posłużyły stare kalki od Shermanów. Wszystkie mają ten sam numer, ale to nic. W późniejszym etapie zostaną one tak spreparowane, że aż nieczytelne, więc co się martwić?

Zgubiłem kilka zdjęć z cieniowania pojazdów. Cieniowałem washem NULN OIL z GW. Ma ciekawą oleistą konsystencję, która inteligentnie wyszukuje zakamarki i rozlewa się w szczeliny. Na gładkiej powierzchni tworzy śliczne matowe plamy. Rozprowadzać należy pędzlem 00, musi mieć drobną końcówkę włosia. Odcinamy wszystkie odstające elementy i nie boimy się, że coś spartolimy. Śmiało używamy tego washa, bez obaw. Kolejnym washem był Umber Shade Vallejo, którego kładłem na koła i gąsienice oraz na dolny pancerz z przodu i z tyłu oraz na rurę wydechową.

Efekty chlapania szczotką i cieniowania washem Umber Shade Vallejo.

Po wycieniowaniu tego modelu (ten zachlapany błotem) zastosowałem metodę suchego pędzla. Do tego celu posłużyła mi farba Scorched Brown z GW. Za darmo otrzymujemy zabrudzenia i wizualne efekty rdzy.

Tak przygotowany model jest już gotowy do lakierowania i kolejnego cieniowania i poprawek.

Model z plamami rdzy i zaciekami otrzymał dawkę washa Green Shade Vallejo. Kładziemy go w miejscach rdzy.

Następnie model ten poprawiany jest w miejscach rdzy jasną farbą zieloną.

Model został wycieniowany Nuln Oil GW i jest gotowy do kolejnego etapu.

Podobne zastosowanie.

Model z dziurami po kulach, ten z washowanymi gąsienicami otrzymał spore zacieki olejów i smarów: cienie Nuln Oil i przedewszystkim Black Shade Vallejo.

Tak przygotowane modele nadają się do pierwszego lakierowania. Dobrze jest odczekać dzień aby washe dobrze wchłonęły się w farbę. W przeciwnym wypadku istnieje możliwość, że zliżemy przy lakierowaniu cienie - zmażemy je pędzlem lub ściekną z lakierem.

Jeden model dostaje lakier Varnish Matt Vallejo w pędzlu.

Te modele dostaną dawkę lakieru w sprayu Varnish Matt Talens do kupienia w sklepach dla plastyków. Uwaga! Lakier bardzo śmierdzący i tłusty, pryskać lekkimi i krótkimi seriami, patrzeć czy nie ma nadlewów i zacieków. Lakier jest 100% matowy, ZERO przebłysków. W przypadku nadmiaru lakieru, spokojnie można go rozprowadzić pędzlem.

Dlaczego Talens Varnish a nie Vallejo Varnish? Talens wchłania się i pokrywa farbę pomimo złudnego efektu przy lakierowaniu, gdzie wydaje się, że jest go za dużo - SCHNIE ULTRA SZYBKO przy dmuchaniu powietrzem z płuc (hehe), a Vallejo tylko pokrywa i tworzy taką jakby skorupkę zalewając nam lekko szczegóły.

Lakierowane pojazdy powinny ochłonąć z jeden dzień. Kiedy już sobie dobrze wyschną kładziemy kolejną warstwę washa, czyli Nuln Oil GW. Nie może być go dużo ani mało. Rozprowadzałem go namysłem, nie byle jak. Czyli starałem się tworzyć plamy. Gąsienice też dostały trochę cienia.

IT go home. Można uzyskać ciekawy efekt z jasnym pigmentem i pocących się opuszek palców. Czyli włożyłem paluchy do pigmentu, wyciągnąłem, poczekałem aż skóra zacznie się pocić. Można przyśpieszyć ten proces ściągając z czoła tłuszczyk hehe i pomacać modele, przytrzymać przez jakiś czas palec w danym miejscu.

Brązowy pigment posłużył mi do brudzenia/rdzawienia elementów modelu. Wysypałem sobie trochę pigmentu na papier i nabierałem pędzlem. Tu nie trzeba wkładać paluchów, same załapią Umbry z gąsienic.

Tu widać "ZŁY" dotyk moich palców. Po jakimś czasie pędzelkiem rozcieramy pigment. Przy rurach widać brązowy pigment, to efekt nałożenia pigmentu pędzlem.

Zdjęcie trochę ciemne, ale widać brązowy wtarty pigment. Moje palce zabrudziły się mocniej, więc kolejne dotyki brudziły pancerz w różnych miejscach.

Efekt przebarwień po dotyku.

Nasze Polskie pigmenty, które kosztowały mnie 7 zł od słoika 75 gram. Kupione w sklepie dla plastyków. Nazwy brzmią dosłownie jak bohaterowie fantasy: Ugier Żółty - barbarzyńca z Wilczych Stepów, cechuję się brutalną siłą a jego twarz wygląda jakby nie tęskniła za inteligencją. Umbra Palona, to wiedźma, która miała być spalona na stosie. Życie zawdzięcza Ugierowu, który ocalił tą młodą czarownicę od stosu.
Czarny pigment, czyli Palona Sadza poszła na wywiewki.

Wypigemntowane powierzchownie modele czekają na pigmentacje właściwą. Na sucho pigmentowałem też koła oraz gąsienice.

Ja do pigmentacji modeli używam swojego autorskiego najtańszego i najskuteczniejszego sposobu, czyli mieszanki kleju polimerowego ze spirytusem. Dlaczego właśnie to, a nie FIXer np. z firmy MIG? A to dlatego, że fixer, to chwyt marketingowy dla modelarzy. Nie różniący się niczym od dobrego zmywacza do paznokci. Testowałem zmywacz i testowałem FIX MIG. Straszna sprawa, nie dość, że trzeba czekać aż wyschnie, to się patrzymy w ten model jak sroka w kość albo łysy w grzebień albo jeszcze gorzej jak szczerbaty w suchara, i czekamy a kiedy wyschnie to i tak się wykruszy i cały misterny plan pójdzie w... Dlatego moja konsystencja, mój FIX jest ultra trwały, twardy, bezpieczny, łatwo się rozprowadza, szybko schnie ale nie tyle aby uniemożliwiał nam rozprowadzenie pigmentu. Polimer jest klejem, więc zwiąże nam na stałe pigment z modelem. Polimer się błyszczy więc trzeba go zmatowić, a tak się składa, że spirytus matowi powierzchnie, poza tym pigment sam nada suchy wygląd. Polimer sam z siebie długo schnie, ale spirytus wysusza i szybko się ulatnia, a pigment działa podobnie jak wapno, więc w efekcie będzie sucho jak na sianie.

Konsystencja fixu powinna być płynna. Nie może być gęsta z uwagi, że więcej polimeru nad spirytusem i pigmentem sprawi, że otrzymamy połysk. Czyli spirytusu musi być więcej od kleju. Kiedy już mamy taką konsystencje, że fix sobie ścieka z pędzla z łatwością, wsypujemy pigment do naczynka. Pigmentu nie żałujemy, trzeba go dać tyle aby zrobiła się papka ciągnąca niczym glut. Można też zmieszać bardzo niewielką ilość polimeru ze zdecydowanie większą ilością spirytusu aby otrzymać niemalże płynny jak woda fix. Wszystko w zależności od miejsca przeznaczenia i co chcemy zrobić.

Teraz przy pomocy sztywnego pędzla rozprowadzamy pigment tam gdzie chcemy. Ja kładłem na płyty dolne z przodu i tyłu, gąsienice i koła.

Tu zmieszałem Ugier Żółty z Umbrą Paloną i otrzymałem żywe błoto na gąsienicach i kołach.

Tutaj położona delikatnie Umbra Palona.

Ten model dostał poprawkę pigmentu na sucho. To chyba ten model, przy którym nie malowałem gąsienic i kół tylko cieniowałem.
Efekty pigmentacji.



Na sam koniec modele trzeba potraktować jakimś dobrym lakierem matowym. Ja do tego celu używam lakieru w sprayu Purity Seal z GW. Odpowiednie spryskiwanie sprawi, że efekt końcowy jest naprawdę świetny. Jeśli widzimy i razi nas w oczy jakiś odblask lakieru, należy go zmatowić washem albo dać troszeczkę suchego pigmentu.

Koniec, ale jeszcze poprawiłem wydech suchym pigmentem Umbra Palona, przykleję antenki i pomaluje światła i może coś tam jeszcze się zrobi.


Niebawem więcej zdjęć.

14 komentarzy:

  1. Nie wiem czy mi się kiedykolwiek przyda (może kiedyś), ale bardzo fajnie napisane i pokazane. A zdjęcia i napisy na nich to już mistrzostwo:D Ja tylko słyszałam, że lakier wcale nie schnie szybciej jak się na niego dmucha;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny poradnik. Bardzo fajne modele (jak zawsze od PSC). Widzę, że zacząłeś samemu malować numery - pełen szacun!
    Pozdrawiam
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
  3. Kerly, w efekcie dmuchania na polakierowaną powierzchnie modelu, lakier schnął szybko, jednak w teorii dałem mu 24 godziny.

    Bartek, a no zacząłem, zmusiłem się i nawet coś tam wyszło. Mam nadzieję, że kolejne malowidła będą precyzyjniejsze.

    Dziękuję Wam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny tutorial. Widać, że sporo już się namalowałeś czołgów :). Mnie przypadły do gustu te polskie pigmenty i Twój patent na fixer (dla mnie pigmenty to temat nieznany, ale mocno się nimi interesuję).
    PS. Aerograf przyspiesza malowanie niesamowicie - zwłaszcza koła/zawieszenie (pędzel to była mordęga).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bad. Co do koła/zawieszenia masz rację... brakuje mi tylko jednej przejściówki i aerografu, reszta już jest.

      Usuń
    2. Na jaki kompresor się zdecydowałeś?? Ja upolowałem kolejny aerograf w okazyjnej cenie, za niedługo wrzucę posta.

      Usuń
    3. Hmm, kompresor może i byłby dobry ale został mi polecony przez bnk inhalator, i kupiłem za 50 zł. W zasadzie dość sporo osób używa właśnie tego taniego i cichego urządzenia. Ciśnienie wystarcza do malowania figurek. Jak będziesz wrzucać posta, to może jakiś mały poradnik jak używać i malować? Byłbym wdzięczny badjaq.

      Usuń
    4. Nie czuję się jeszcze na siłach tworzyć poradniki o malowaniu aerografem - w zasadzie dopiero dorobiłem się kompresora. Co do inhalatora (pewnie firmy PARI), to trudno mi jest coś powiedzieć. Mam ten startowy zestaw ravella oparty na takiej pompce jak do akwarium (jest recenzja na blogu), ale tam był specjalny aerograf, który cały czas upuszczał powietrze. Nie wiem czy nie będziesz potrzebował jakiegoś zaworka upuszczającego, ale o to najlepiej pytać się tych, którzy używają inhalatorów.

      Usuń
  5. Ja mam kompresor MAR 2000, czyli jakiś chiński za 200zł, występujący pod różnymi nazwami kompresor bezolejowy.
    PARI według źródeł daje około 1 atmosfery, co przy stosowaniu gęstszej farby będzie za mało, bądź upierdliwej, jaką jest np. Vallejo.
    Ja maluje około 1,5-2 atm, regulacja potrzebna gdy chce się zrobić delikatną mgiełkę np. kurzącą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Krok po kroku - oto chodzi. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny poradnik. jedno pytanie, jak zrobiłeś dziury po pociskach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Dziury zrobiłem skalpelem - pokręciłem ostrzem w miejscu i otrzymałem powyższy efekt. Pozdrawiam, Sławek.

      Usuń